Agnieszka Karcz

Podróże baloników

Na straganie przy fontannie,
Stał pan z balonami.
Wiatr powiewał i kołysał
Wszystkimi sznurkami.
Dzieci stoją i zerkają,
Na morze balonów.
Każdy pragnąłby mieć jeden,
Jakże wymarzony.
Plik balonów roztańczonych,
Hel ciągnie do góry.
Nagle paf i sznurek opadł,
A balony lecą w chmury.
Oto podróż się zaczęła,
Balonowy lot w nieznane.
Tylko, dokąd one lecą,
I to całkiem same.
Pierwszy balon jak rakieta,
Poszybował w górę.
I zahaczył swoim skrzydłem,
O burzową chmurę.
Drugi balon wiatr przegonił,
Tuż nad zboża łany,
I uderzył nim o stracha,
Co był potargany.
Trzeci balon powolutku,
Nad miasteczkiem krąży.
Może spadnie na podwórko,
I przed nocą zdąży.
Czwarty balon nad górami,
Płynie jak obłoczek.
Nagle ledwo uszedł cały,
Minął stado kaczek.
Piąty balon tuż nad lasem,
Oraz dolinami.
Zauroczył się ogromnie,
Tymi pejzażami.
Pięć balonów poleciało,
Każdy w inną stronę.
Co przydarzyć im się mogło,
To nieokreślone.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt