Michał Jankowiak

Pies Karambus. Część XXI. Mazury.

Nazajutrz o poranku,
Stoimy z psem na ganku,
Żegnamy piękne góry,
Ruszamy na mazury,
Jedziemy z Karambusem,
Przez Polskę, minibusem,
A pies jest przeszczęśliwy,
Bo będzie łowić ryby,
Ochotę ma malutką,
Aby popływać łódką,
Pojeździć na rowerze,
Lub szukać żab w plenerze.
Wyszliśmy z samochodu,
Na stary pomost-chodu!
Karambus dostał bzika,
Po deskach skacze, fika,
Nałożył płetwy, maskę,
A fajkę jak kiełbaskę,
Do mordy mocno wcisnął,
I nawet nic nie pisnął,
Nurkuje, już jest na dnie,
Co znalazł ? nikt nie zgadnie,
To muszla bez ślimaka,
Oj, będzie z tego draka!
Karambus wszedł do środka,
Ja za nim, to nie plotka,
W jej wnętrzu sieć tuneli,
Każdy, perłowo mieni,
Biegniemy labiryntem,
Pies wolno a ja sprintem,
To prawie jak zawody,
Stop! Nagle ściana wody,
Sążnista i tęczowa,
Coś tam się za nią chowa,
Ciekawość pieska zżera,
Łapami w wodzie gmera.
Ustała kipiel w końcu,
Stoimy jakby w słońcu,
Na samym dnie jeziora,
Gdzie wielka jest komora,
W niej perły i ślimaki,
Wszystkiego strzegą raki,
A w przeogromnej sali,
Tron ze szlachetnej stali,
Z szafirów i diamentów,
Tysięcy ornamentów,
Na tronie coś wielkiego,
Na wskroś obrzydliwego,
To głowa maszkarona,
A na niej pstra korona,
Na twarzy tkwią błotnice,
Lśnią glony i sinice,
A oczy; sprawa taka,
Długie, jak u ślimaka.
Zesztywniał pies ze strachu:
„Wiejemy stąd mój brachu!’
„Nie prędko mały druhu,
Jesteście w moim brzuchu!”
Odezwał się ten potwór,
I zamknął każdy otwór,
Karambus wściekle prycha,
Najeżył swe zębicha,
Powbijał swe pazury,
We fałdy grubej skóry,
Aż ślimak dostał czkawkę,
I wypluł nas w sadzawkę.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt