Marta Próchniewicz

Śmieci

Wierszyk ten jest dla tych dzieci
Które rozrzucają śmieci.
Otóż wszystko się zaczęło w bardzo piękny, ciepły dzień,
Dyziu siedząc na podwórku zjadał ze słoika dżem.
Jak już wszystko co w słoiku, mały Dyziu palcem wydarł,
Mlasknął, westchnął, bez namysłu brudna buzię w rękaw wytarł.
„Chyba pora już na rower”- rzeknął Dyziu bardzo śmiale,
Pustym słojem zostawionym nie przejął się wcale.
Kopnął słoik hen daleko, by mu nie zalegał,
Śpieszył się bo tuż za rogiem już kolega czekał.
Słoik rozbił się o kamień, szkło się posypało,
Na bardzo drobne kawałki, nie było ich mało.
Dyziu razem z kolegami robili zawody,
Który tor przejedzie szybciej mijając przeszkody.
Zabawa była udana, chłopcy się zmęczyli.
Po przekąski i napoje do domu wrócili.
Dyziu na swoje podwórko wjeżdża wraz z kolegą,
Ale nagle coś z rowerem dzieje się dziwnego.
Trzask! I Dyziu już na ziemi, cos tutaj źle poszło.
Noga krwawi a w kolanie wbite ostre szkło.
Opatruje Dyzia pani, która z pieskiem szła.
„Kto tu na naszym podwórku rozbił tyle szkła?
Kto to zrobił nie pomyślał, że śmiecąc w ten sposób,
Naraża nie tylko siebie lecz wiele innych osób."
Dyziu bardzo zawstydzony przyznał się do tego,
Że wypadek na rowerze zdarzył się przez niego.
Wszystko posprzątał starannie-pomogły mu dzieci.
Od tej pory postanowił segregować śmieci.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt