Zygmunt Marek Miszczak
O zaczarowanej królewnie i kropelce wody
Wędrowały krasnoludki:
Duży, mały i malutki.
Mały wiecznie spał w podróży;
Brodę nosił krasnal duży,
Zaś najmłodszy bez ustanku
Kroplę wody nosił w dzbanku.
Nikt nie wiedział tego wcale,
Dokąd idą trzej krasnale,
Lecz mówiono po cichutku,
Że pragnieniem krasnoludków
Wyswobodzić jest zapewne
Śpiącą pośród mórz królewnę.
Ją to kiedyś w morskiej fali
Zły pogrążył król krasnali.
Pogodziłaby się chyba
Pół-panienka, a pół-ryba,
Że jej zimna, szorstka fala
Być królewną nie pozwala,
Gdyby w gęstej, morskiej pianie
Czyjeś serce biło dla niej;
Gdyby serce jej dziewicze
Mogło spotkać królewicza...
Lecz tymczasem – w morza głębi -
Żal syrenkę srogi gnębił:
- Czy ją z czarów ktoś wyzwoli?
- Któż podejmie się tej roli?
Wszak odwrócić dawne czary
Może tylko krasnal stary,
Który wątłych sił orężem
Sztorm okrutny przezwycięży;
Który pierwszy rzuci w morze
Dar świadczący o pokorze
I uroni łezkę rzewną
Nad syrenką – nad królewną.
Wtem odmienił swoje kształty
Nasz wspaniały, dumny Bałtyk
I – niepomny dawnej formy -
Sztorm przypuścił ponad sztormy.
Choć powstrzymać nie mógł burzy
Dzielnym sercem krasnal duży,
Wnet ukoił groźne fale
Śpiący smacznie i zuchwale
Wśród potężnej wód nawały
Śpioch okropny – krasnal mały.
Cichną nagle burzy dźwięki;
Cudny słychać śpiew syrenki.
Wśród spokojnej morskiej toni
Łezkę gorzką krasnal roni.
Tylko jeden z trzech krasnali
Twarz syrenki widząc w dali,
Z sercem czystym i w pokorze
Kroplę wody rzuca w morze...
Wędrowały krasnoludki:
Duży, mały i malutki.
Razem z nimi szła królewna -
Pełna wdzięku, śliczna, zwiewna.
Szły przez pola, lasy, bory,
By nauczyć nas pokory.
Zaś w nagrodę za ich męstwo
Dzielnych skrzatów leśne księstwo
Najmniejszego w tej gromadce
Uczyniło swoim władcą...