Zygmunt Marek Miszczak
Historia pewnego obżarstwa
Kto, jak Jasio, się objada,
Musi wiedzieć, że to wada.
Czekolady, chipsy, mięska -
Zdaniem Jasia to nie klęska!
… Smakowały chłopcu krocie
Kęsków, smaczków i łakoci,
Te cukierków kilogramy -
Wszystko, oprócz uwag Mamy
(Nie pomoże nic, niestety,
Gdy ktoś taki ma apetyt.
Kto w jedzeniu nie zna granic,
Nawet Honor miewa za nic...).
Karmił kota buteleczką -
W buteleczce mleczka deczko.
Gdyby troszkę więcej było,
To by chętnie się wypiło...
Chwycił ją rekami dwiema -
I dla kotka mleczka nie ma!
Wracał Tata z drugiej zmiany
Umęczony, spracowany.
Już miał zasiąść do obiadu...
Po obiedzie nie ma śladu.
Ryż na obiad był i śledzie -
Zjadł je Jasio... po obiedzie.
Nie ma nic dla Taty Matka,
Jaś zaś mówi, że to gratka:
Przecież śledź to nie kaloria...
Taka właśnie to historia.