Zygmunt Marek Miszczak
Niodoceniony Mruczuś
Nie wiedziałem – mówiąc szczerze -
Jakie to jest mądre zwierzę...
Szedłem wtedy – moi mili -
Szlakiem maków, łąk, motyli.
Wokół pola, las i tęcza...,
Gdy telefon mi zabrzęczał.
To był kotek. Mój! Nie z bajki.
Bez obuwia i bez fajki.
Koci pazur wbił w klawisze -
SMS-a do mnie pisze:
„Z kranu w kuchni leci woda.
Jeśli domu Ci nie szkoda,
To nie wracaj. Mam nadzieję,
Że mieszkania nie zaleje”.
Każdy w takiej sytuacji
Ulec mógłby konsternacji.
Każdy może – drogie dzieci -
SMS-a dostać z sieci...
Ale dostać go od kotka?
Łatwiej wygrać w totolotka!
Trzeba jednak – moi drodzy -
Trzymać nerwy swe na wodzy.
Otrzymawszy komunikat;
Dzwoniąc po hydraulika,
Nie myślałem, jaką pointą
Podsumować prawdę świętą...
Przydał kocur się. Nie przeczę,
Lecz mieszkanie ubezpieczę.