Michał Jankowiak
Pies Karambus. Część IV. Karuzela.
Poszliśmy raz w niedzielę,
Po mszy, na karuzelę,
Karambus pierwszy leci,
Za Karambusem dzieci,
Za dziećmi idę ja,
A za mną córka gna,
Do wagonika pcha się,
„No posuń się grubasie”…
Wagonik na sześć osób,
Pojechać nim nie sposób,
Bo oprócz psa grubasa,
W wagonie ludzi masa;
Jest pani w kapeluszu,
Ubrana w suknię z pluszu.,
I pan z kiełbasą w dłoni,
Swą łapą muchę goni,
Dwaj bracia w rogu siedzą,
Orzeszki sobie jedzą,
Najgorsze jest w tym to,
Że, jest tam kotów sto...
Diabelski młyn się kręci,
Chichrają się klienci,
A w naszym wagoniku,
Problemów jest bez liku,
Koty, chcą zjeść kiełbasę,
Na pana, każdy pcha się,
Brat jeden wymiotuje,
Drugi orzechem pluje,
Pluszowa dama płacze,
A pies Karambus skacze,
Ja z moją córką w strachu,
„Urwiemy się od dachu”?
Trwaliśmy tak chwil wiele,
Może całą niedzielę,
Koty, powypadały,
Ze strachu nogę dały,
Nareszcie skrzypi draństwo,
„Wysiadać drodzy Państwo”