Jędrzej Wiewióra
W szafie
Gdy na dworze deszczyk pada
Dzieciom nudno, trudna rada!
Mała Basia i brat Jasiu
Siedzą próżno na poddaszu
Pod sufitem pajęczyny,
W kątach fotele z wikliny
W biblioteczce tomy Staffa
A przed nimi stoi szafa
Piękny mebel po pradziadzie
W który każdy co chce kładzie
A przez cztery pokolenia
Każdy miał coś do włożenia
W sklepie mama, w pracy tata,
Młodsza siostra, szturcha brata,
Palcem za uchem się drapie
- Jasiu - pyta - co jest w szafie?
- Pewnie wszystko - rzecze Jasio
I ogląda szafę z Basią
W takiej szafie, to rzecz pewna
Zmieściłaby się królewna
W rękawiczkach i trzewiczkach,
W wielkim zamku, gdzie na bryczkach
Jeździ razem z dworzanami
I tak dni mijają Pani!
Zamek ten otacza fosa
Uważaj, nie ubrudź nosa!
Bo w tej fosie zamiast wody
Płynie krem czekoladowy!
Niżej, w zamkowym ogrodzie
Pędzą w krąg w barwnym pochodzie
Tropikalne rajskie ptaki
Psy, żyrafy, leśne ssaki
I sportowcy, i piraci
Filareci, filomaci
Idą recytujac słowa
Mickiewicza wciąż od nowa
Ci co mają piątki w szkole
Nie wybrzydzaja przy stole
Krzywdy nie robią nikomu
Oraz pomagają w domu
Idą w dumnej delegacji
Pośród fanfar i owacji
A po pięknych tych obchodach
Jeszcze czeka ich nagroda!
Jak chcą, jeżdżą na rowerkach
Jak chcą, to się bawią w berka
Jak chcą, w piłkę sobie grają
I co tylko chcą, to mają
- Jasiu! To jest niebo chyba!
Woła Basia ledwie żywa
Bo już nic z tych opowieści
W głowie jej się nie chce zmieścić
- Takie skarby tam ukryli?
Jasiu, szkoda tracić chwili!
Nie ma mamy, nie ma taty,
Wyciągnijmy z szafy graty!
Jasiu już podsadza Basię
Bo choć jest najwyższy w klasie
To nie sięga okna klamki
Jak nie trzyma się firanki
Basia siedzi na barana
Serce bije, drżą kolana
Ale wzbiera w niej ochota
Więc uchyla z drewna wrota...
Zapach z szafy ich powalił,
Stęchły, ciężki jak ze stali
Sprej na mole, kurz, lawenda
Cóż - wietrzone było w święta.
Siostra zdrapała się z brata,
Szybko w drzwiach staje na czatach
Jaś rozbójnik zaś w pośpiechu
W szafie grzebie na bezdechu
- Co tam widzisz? - Woła Basia
Do swojego brata Jasia
- Widzę futro, babci szale,
Chusty, wianki i woale
Jakieś spinki i krawaty,
Stare spodnie z wojska taty,
I kreacje sylwestrowe,
Raz noszone, prawie nowe
Buty dziadka, trochę brudne,
O, są nawet suknie ślubne
Cioci Frani sam widziałem,
Po trzech mężach, wszystkie białe
Książka na "serc pokrzepienie"
- Jaś z rumieńcem krył zdziwienie,
Że do dzieła Mickiewicza
Ksiąg trzynaście się zalicza
Basie żal za gardło ściska
- Idź po nowe znaleziska!
Nie chcąc siostrze się narazić
Jasio znów do szafy włazi
- Rękawiczki od księżniczki?
- Tylko do uszu zatyczki
- A korona cała złota?
- Widzę wypchanego kota
- Jest żyrafa? - Tego nie ma,
za to widzę książki Lema,
Choinkowe lampki, bombki,
O, i widzę moje trąbki,
Na których tak grać lubiłem
Tata mówił, że zgubiłem
A nowych mi nie chciał kupić
Bo jak mówił "nie jest głupi"
Stare portki, majtki, szmaty,
Ot, to chyba wszystkie graty
Basia całkiem posmutniała
Wzrok spuściła i załkała
- Gdzie schowali zamek, fosę?
Pyta Basia, po czym nosek
W rękaw wyciera powoli
A Jaś z szafy się gramoli
- Nie płacz, Basiu, otrzyj łezki
W szafie mogą być i pieski
I żyrafa, i księżniczka,
Góra czekolad w tabliczkach
Cyrk, rowerek, chomik, sowa
Nawet dżungla bananowa!
Zamek też się w szafie zmieści,
Ale tylko w opowieści