Aleksandra Wojtyła

Naiwny zajączek

Nieopodal Lublina, na kwiecistej łące
ganiały się dwa zające.

Wtedy właśnie Wicuś zając
ze swym bratem się ganiając

stwierdził, że na tyle podrósł,
żeby sam wyruszyć w podróż.

Bo choć po łące biega się miło,
trochę mu się to znudziło.

Mówił: „Nic moich marzeń nie przyćmi.
Podróże zaprzątają me myśli.”

Wicuś dobrze był wychowany:
„Pójdę zapytać się mamy.”

Mama wielce zaskoczona
i troszeczkę przestraszona

odparła: „będzie czas na podróże,
gdy moje zajączki będą już duże.

No a teraz się uspokój
i posprzątaj wreszcie pokój.”

Wicuś myśli: „Jestem duży,
czemu mama tak się burzy?

Nie mogę być ciągle przy mamie,
przecież nic mi się nie stanie.”

Więc spakował trzy marchewki
i sałaty dwie główeczki,

pełny plecak całkiem nowy
do podróży był gotowy.

Teraz Wicuś czekał aż wszyscy zasną,
żeby ruszyć w podróż własną.

I tak wieczorem, po kryjomu
zajączek wyszedł z domu.

Mijał łąki, pola, las,
ciekawie spędzał czas.

Smoka Wawelskiego zobaczył z Krakowie
wspiął się na najwyższą wieżę w Częstochowie.

Zwiedził Pałac Kultury w Warszawie – stolicy,
zobaczył pomnik Syrenki słynny w okolicy.

Chciał jednak bliżej być natury,
więc zawędrował na Mazury.

I tam właśnie podczas burzy
trochę dosyć miał podróży,

kiedy pod niewielką łódką
siedział jak zając pod miedzą cichutko.

Był zziębnięty, przemoczony,
a w efekcie zaziębiony.

Ciągle tylko kichał, kasłał
i tak zajączka ranek zastał.

Chcąc wyleczyć przeziębienie
musiał zmienić otoczenie.

Ruszył więc w Tatry przy ciepłym wietrze
wiedząc, że w górach jest zdrowe powietrze.

Górska kuracja niezwykle jest szybka,
Wicuś się zbudził zdrowy jak rybka.

Myślał: „Wreszcie góry zobaczę.”
I wyruszył górskim szlakiem.

Ach! Jak było mu wesoło
tyle rzadkich roślin wkoło.

A dla pięknych tych widoków
nie żałował swoich kroków.

Spotkał różne też zwierzęta,
lecz ich wszystkich nie spamiętał.

Po wędrówce przez dni kilka
na swej drodze spotkał wilka.

Wicuś z deka się przestraszył,
lecz wilk groźnie się nie patrzył.

Rzekł: „Nie zepsuję Ci planów,
nie mam wcale złych zamiarów.

Gdyby nie było to przeszkodą,
poszedłbym chętnie z Tobą.”

Zajączek bardzo był naiwny,
wilk nie wydał mu się dziwny,

więc problemu mu nie robił
i ze sobą iść pozwolił.

Miło było tylko przez chwilkę,
wilk na zająca już patrzył wilkiem.

wtedy Wicuś się zastanowił,
co on najlepszego zrobił.

Zaczął więc przyśpieszać kroku,
ale wilk był wciąż przy boku.

Ostrzył sobie już pazurki,
lecz na szczęście było z górki.

Nagle zając w bok uskoczył
wilk biegnąc prosto, stracił go z oczu.

Tak przed wilkiem uciekając
dnia pewnego Wicuś zając,

zmęczony długą podróżą
usiadł sobie pod sosną niedużą.

Myślał: „Może po kryjomu
nie ma co uciekać z domu.

Wędrówkę swoją dziś skrócę
i do zmartwionej rodziny powrócę.

Podróż rozpocznę na przyszłą wiosnę,
gdy z naiwności swojej wyrosnę.

Albo gdzieś w środku lata
zabiorę ze sobą brata.”

Marzenia spełniaj swe koniecznie,
lecz zadbaj o to, by było bezpiecznie.

I zanim w daleki świat powędrujesz
obiecaj, że dobrze się przygotujesz.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt