Eliza Rozdoba

Wątły bąk

Pewien bardzo wątły bąk,
cierpiał przez to wiele mąk,
że skąpiono mu mięsiwa
i wciąż musiał jeść warzywa.

"Powiem nieparlamentarnie,
że tu karmią bardzo marnie,
w kółko rzepa, kalarepa...
skąd ma wziąć się moja krzepa?!"

Groch, brukselka, kalafiory,
bób, kapusta, pomidory...
Ja już dłużej tak nie mogę!
- brzęczy bąk - i daje nogę.

Wątły bąk do kuchni zdąża,
piękna woń mu drażni nozdrza...
"Co pachnie tak smakowicie?!
Za ten zapach oddam życie!!!"

Wątły bąk jął zgłębiać wątek,
a to ledwie był początek,
bowiem kątem oka dojrzał
dwa kurczaki prosto z rożna...

W którąkolwiek ruszy stronę,
pięknie stoły zastawione:
steki, zrazy i pieczenie!
Czy to prawda, czy marzenie?!

Na ten widok bąk aż jęknął,
jął jeść, ile zdążył przełknąć,
kęs za kęsem, kęs za kęsem,
jakże tęsknił za tym mięsem!

Pewien bardzo wątły bąk
cierpiał przez to wiele mąk,
że w jedzeniu umiar stracił,
własnym zdrowiem to przypłacił.

Odtąd nie jest wątły bąk,
brzuch pękaty ma jak pąk,
tułów krępy niesłychanie
wciąż utrudnia mu latanie.

Jeśli nie chcesz cierpieć mąk,
nie najadaj się jak bąk,
kieruj się głosem rozsądku
od początku - bez wyjątku.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt