Marek Wnukowski
Wrona i słoń
Przytrafiło się to wronie
Słoń jej usiadł na ogonie
Nie mógł widzieć jej, gdy siadał,
Gdyż stał wówczas tyłem do niej
Wrona wierci się, wyrywa
Szarpie się jak w siatce ryba
A on siedzi, odpoczywa
Cóż, nie widzi jej słoń chyba
Wciąż się wije, jak jaszczurka
Trąca słonia i go szturcha
A ten siedzi, nic nie czuje
Już straciła ze trzy piórka
Wrona wrzeszczy: - kraa! Pomocy!
Ciągnie ogon z całej mocy
Nie ma żartów, słoń tak może
Siedzieć nawet do północy
Chyba nie mam już ogona?
Drży ze strachu biedna wrona
Te obawy są zasadne
Skoro na nim siedzi tona ...
Aż się w końcu uwolniła
I, niestety, się zdziwiła
Wszystkie pióra na ogonie
Od szarpania się straciła...
Siedzi wrona, ciut wkurzona
Na świat cały obrażona
Muszę pieszo iść do gniazda,
Nie pofrunę bez ogona