Marek Wnukowski
Osioł u doktora
Przyszedł osioł do doktora
Wiem, że noc, że późna pora
Ale dłużej nie dam rady
Udziel, proszę, mi porady
Nie chcę osłem być, rozumiesz?
Ty potrafisz, wiem, że umiesz
Sprawić, abym stał się koniem
Masz podobno sprawne dłonie
Chwyć za skalpel, czy nożyce
Daj mi, proszę, drugie życie
Możesz kroić moje ciało
Choćby bardzo mnie bolało
Coś pomajstruj przy mej gębie
Spraw, bym wyższy był ciut w kłębie
Przytnij może moje uszy
Zabierz parę kilo tuszy
Każdy tylko ze mnie szydzi
Klacz sąsiada się mnie brzydzi
Każdy palcem pokazuje
Nikt mnie serio nie traktuje
Chcę ogierem być rasowym
Zgrabnym, pięknym, silnym, zdrowym
Wtedy w cyrku znajdę pracę
Łap za skalpel, tnij, ja płacę!
Weterynarz zagryzł zęby
Mierzy osła wzrokiem tępym
Czuje, że to nie są żarty
Wie, że osioł jest uparty
Musi wybrnąć z tej kabały
Wie, że problem ma niemały
Chwilę głaszcze swoją brodę
I zaczyna swą przemowę:
- Słuchaj ośle, mój przemiły
Choćbym miał nadludzkie siły
I wytężył mózg do granic
To nie przydam ci się na nic
Nikt nie zmieni praw przyrody
Na nic hojne twe nagrody
Każdy ważny jest w przyrodzie
Choćby braki miał w urodzie
Niepotrzebnie czas marnujesz
I się tylko denerwujesz
Kieruj w życiu się rozsądkiem
A co, gdybyś był pająkiem?
Ciesz się życia każdą chwilą
Spraw, by każda była miłą
Nie narzekaj, życia szkoda
Szczęścia nie da ci uroda
Poszedł osioł do swej żony
Z losem swoim pogodzony
Razem dumnie spacerują
Niczym już się nie przejmują