Marek Wnukowski
Śpiące kury
To historia niebywała
Mówi o tym wioska cała
Coś się dzisiaj kurom stało
Spać się kładły, gdy świtało…
Wczoraj, gdy dzień dobiegł końca
I nie widać było słońca
Kury poszły do kurnika
Kogut też, on drzwi zamykał
Poszły zgodnie, w jednym rzędzie
Każda siadła na swej grzędzie
Do snu szybko się skuliły
Kogut usnął razem z nimi
A gdy rano: - kukuryku!
Słychać było już w kurniku
Kury z niego wyjść nie chciały
Wszystkie smacznie nadal spały
Co się dzieje? - Kogut pyta
Nie chcą wstawać? Przecież świta?
Może czymś się zaraziły
I nie mają na nic siły?
Martwi kogut się o kury
Z nerwów dziobie swe pazury
Choć pociesza go pies, owce
Martwi się, że będzie wdowcem
Kogut tracił z nerwów siły
Gdy się kury obudziły
I, choć było już południe,
Kury czuły się przecudnie
Tak naprawdę to nikt inny
Tylko kogut jest tu winny
To przez niego – katar złapał,
Spać nie mogły, bo tak chrapał