Marek Wnukowski
Kura u doktora
Poszła raz kura, w dzień, do doktora
Choć nawet trochę, nie była chora
Mam ja do pana jedno pytanie
Liczę usłyszeć odpowiedź na nie
Nikt nie potrafi mi odpowiedzieć
A ja to muszę naprawdę wiedzieć
Pytałam nawet, gdy jajkiem byłam
Od czasu kiedy się urodziłam
Pytałam wróbla, gila i sowy
Pytałam kaczki, kota i krowy
Gadałam z jeżem oraz ślimakiem
Na nic, nikt nie wie, czy jestem ptakiem
Orzeł, choć ciężki lata gdzieś w chmurach
Łabędź, sęp, jastrząb też, lecz nie kura
Więc niech pan powie, ale tak szczerze
Bo tylko panu raczej uwierzę
Lekarz odkaszlnął, pociągnął nosem
I rzekł do kury pogodnym głosem
Jesteś dorosła, więc wiesz już chyba
Że różnie czasem w przyrodzie bywa
Taki wieloryb, myślisz, że ryba
A on jest ssakiem, co w morzu pływa
Albo nietoperz, on też jest ssakiem
A przecież fruwa jakby był ptakiem
W świecie przyrody rządzi natura
Nie zmieni tego krowa, czy kura
Ona ustala i decyduje
Kto lata, pełza, a kto nurkuje
Nie jesteś sama, spójrz na pingwina
Latać nie umie, nie jego wina
Czy takie strusie, na przykład „emu”
Nie dane latać również i jemu
Pogódź się z losem, mówi do kury
Nie można zmienić Matki natury
Wróć do kurnika, usiądź na grzędzie
Latać nie umiesz i już tak będzie