Mariusz Szwonder
Muzeum z różnościami
To najdziwniejsze muzeum na świecie.
Przeróżne rzeczy ujrzeć możecie.
Dużo ich tutaj – z tego wynika,
że dobrze będzie mieć przewodnika.
A więc pomocą uprzejmie służę,
zapraszam dalej, nie stójmy dłużej.
Niech wejdą wszyscy – dorośli, mali –
do muzealnej największej sali.
Eksponat pierwszy będzie bombowy:
w tym urządzeniu łaty od krowy
prędko zmieniają się w brodę kozy,
a wykałaczki w wysokie brzozy.
Stoi przed wami też urządzenie,
co robi dziurki na zamówienie
do obwarzanków oraz do sera;
stare skarpety dziurawi nieraz.
A ta maszyna brudna jest cała,
bo kurz na książki produkowała.
Następna za to bardzo się klei –
bez niej bałwanów byśmy nie mieli,
bo stąd jest klej do śniegu lepienia.
W sali kolejnej tapczan dla lenia:
jest połączony z dużą lodówką,
by wypoczynek nie był głodówką.
Jest oczywiście też coś dla śpiochów:
budzik, co strzela grochem po trochu.
Za przymierzalnię ta sala służy
różnych ogonów: małych i dużych.
Jest tu też waga, co chętnie waży
piegi, rumieńce, krosty na twarzy.
W tej muzealnej sali trzymamy
do koszul oraz do spodni plamy.
Są tu też paski, które zgubiła
zebra, przez jezdnię gdy przechodziła.
Maść mamy przeciw silnym łaskotkom,
dla grzechotnika smoczek z grzechotką,
supły do nici, wiatr do suszarki,
a dla świetlików jasne latarki.
Pora zakończyć naszą wycieczkę,
zamknąć muzeum oraz bajeczkę.
Tekst © Copyright by Mariusz Szwonder. Wszystkie prawa zastrzeżone, autor zezwala na używanie i kopiowane utworu jedynie w celach niekomercyjnych.