Monika Justyna Olszewska
Porządnicki bałaganiarz
1.
Pan Zajączek w swym mieszkanku,
Mieszka w małym bałaganku.
Na sprzątanie nie ma czasu,
„Oj!,Już muszę biec do lasu!
Mam zebranie i szkolenie,
Potem wielkie przemówienie”.
Zając pouczał zebranych gości
O wadze utrzymania w lesie czystości,
I jakby zwierzętom żyło się miło,
Gdyby też śmieci w ich lesie nie było.
Zaproponował, by wspólnymi siłami
Rozprawić się z wszystkimi nieczystościami.
Zwierzęta zgodnie „Zróbmy tak wołały!”
Cieszyły się, krzyczały i głośno klaskały.
Przez następny tydzień cały,
Dzień po dniu las wysprzątały.
Chcąc nagrodzić zajączka postawę wspaniałą,
Zwierzęta szykowały uroczystość niemałą.
Aby zrobić mu niespodziankę,
Dzwoniły by zwabić go na polankę.
2.
Na podłodze, na stoliku,
Wszędzie rzeczy jest bez liku.
Każde się gdzieś poniewiera,
Gdzie nie siądziesz, coś uwiera,
Gdzie nie stąpniesz, to nadepniesz,
Gdzie się oprzesz, to coś zepchniesz.
Dzwoni dzwoni telefonik,
Zając do słuchawki goni.
Jeden sygnał, drugi, trzeci,
On potyka się i leeeeci,
Głową spada na podłogę,
Zaplątuje sobie nogę.
Czwarty sygnał, potem piąty,
On przewraca wszystkie kąty.
Chmura kurzu się podnosi,
Zając kaszlem się zanosi.
Szósty sygnał, za nim siódmy,
Nieporządek bywa zgubny
„Gdzie telefon? Cóż to znaczy?”-
Krzyczy, woła w swej rozpaczy.
3.
Tymczasem zwierzęta już się znudziły,
Bo od godziny bez skutku dzwoniły.
„Cóż tam się stało? ,padały spekulacje
W końcu wysłały doń delegację.
W momencie, gdy zając słuchawkę podniósł,
Głośny stukot do drzwi się rozniósł.
„Halo! Halo!” W słuchawce głucho,
Zając nerwowo pociera ucho,
Po czym ze złości przez zęby krzyczy,
Że on sobie takich żartów nie życzy.
Rzuca słuchawkę i do drzwi pędzi,
Po drodze złorzeczy i strasznie zrzędzi.
Nagle ogryzek wpadł mu pod nogi
I padł jak długi na deski podłogi.
Goście sobie poszli, na polankę wrócili
I sami do uczty wnet przystąpili.