Beata Małgorzata Moniuszko
Mucha
Przeleciała mała mucha,
zabrzęczała koło ucha.
Już ją gonią ze skarpetą,
z kapciem, z łapką, i z gazetą.
Biega babcia, za nią wnuczek,
w ręku: miotła, ścierka, tłuczek.
- Jest! Usiadła na sukience!
- Gdy ją dotkniesz, umyj ręce!
Bzyczy mucha w przedpokoju:
- Czemu ludzie się mnie boją?
- Gdy usiądę na jabłuszko,
krzyczą: „A fe, wstrętna muszko!”
A gdy sprzątnąć chcę okruchy,
mówią: „To nie sprawa muchy”.
I znów słychać głos z daleka:
- Ale mucha! Fu! Uciekaj!
Lata mucha przestraszona,
zadyszana i spocona,
pobzykuje coś pod nosem,
cichym, drżącym, muszym głosem:
- Czy ja jestem temu winna,
że troszeczkę jestem inna?
Czyżbym krzywdę zrobić chciała?
Jestem tylko muszka mała.