Ewa Mleko
O motylu Teofilu
Pan Teofil był motylem,
Bardzo znanym bibliofilem.
Książki on kolekcjonował,
Wielkich zbiorów się dochował.
Dzieła miał on najróżniejsze,
Napisane prozą wierszem,
Unikaty, starodruki,
No po prostu białe kruki.
Zbierał księgi rozmaite,
Później przeglądał z zachwytem:
- Cóż za okaz niebywały! -
Pan Teofil piał pochwały:
- Jaka czcionka i oprawa!
Technika arcyciekawa!
A ten papier aksamitny,
Bez wątpienia tom wybitny!
Egzemplarz niesamowity,
Kunszt pisarza wyśmienity!
A druk najwyższej jakości!
Każdy zbiorów mi zazdrości
I szlachetnej ich oprawy.
To książki nie do zabawy,
Wśród nich same dzieła sztuki,
Byle gdzie ich się nie kupi.
Księgi me z całego świata,
Zbieram je przez długie lata.
Mam lektury i powieści -
Ile tylko półka zmieści.
Leksykony i słowniki,
Atlasy, wierszy tomiki,
Albumy oraz komedie
I całą encyklopedię.
Historyczne, kulinarne -
Wszystkie książki wnet przygarnę.
Biografie i podróżnicze -
Ich tytułów wprost nie zliczę.
Bajki, baśnie, reportaże -
Proszę, zaraz wam pokażę.
I dramaty, i nowele -
U mnie książek bardzo wiele.
Romanse i kryminały -
Każdy byłby oniemiały,
Widząc ogrom mego zbioru.
Nigdy nie brak mi uporu,
Gdy buszuję po księgarniach,
Wielki zapał mnie ogarnia
I tropię do upadłego.
Zawsze w końcu dopnę swego.
Rzadką książkę upoluję,
Gdy ja spotkam, wnet kupuję.
Biblioteki zaś omijam,
Bo w nich książka jest niczyja.
Bibliotekarz się nie podda -
Co pożyczę, muszę oddać.
Wolę trwać przy swoim zbiorze,
Niech rozszerza się jak może.
To nie dla mnie: łąki, słońce,
Nie dla mnie kwiaty pachnące.
Nie jestem jak te motyle,
W książkach spędzam każdą chwilę.
- Niesłychane, Teofilu,
Zacny panie bibliofilu!
Tyle książek przeczytałeś!
- Gdzież tam! Ja nie czytam wcale!
Bo przez kolekcjonowanie,
Brak mi czasu na czytanie.