Małgorzata Miecznikowska
Połów
Gdy na niebie pierwsze zorze,
Wypływają kutry w morze,
Morze huczy, bryza pryska,
Wypływają na łowiska.
Po sardynki i makrele
I w tygodniu i w niedzielę,
Wiatr rybakom wieje w oczy,
Ale sztorm ich nie zaskoczy.
Bo komputer pokładowy,
Pokazuje stan pogody.
Płyną tam, gdzie błyskawice,
Po największe ryb ławice.
Gdy po burzy słońce świeci,
Kutry ciągną pełne sieci,
Fajki palą marynarze,
Zdobni w wielkie tatuaże.
Wśród nich Jakub
Jest bosmanem,
Ząb rekina ma na szyi,
Co jest jego talizmanem.
Ząb rekina – ryby bestii,
Obeznany jest w tej kwestii,
Gdyż pewnego listopada,
Sam pokonał ludojada.
Teraz wilkiem morskim zwany,
Przez rybaków szanowany,
Opowiada, pyka z fajki,
Lecz nie mity i nie bajki.
O diable z Wyspy Tassmana,
O fali, co jak ściana
Na morzu urasta,
Potem burzy całe miasta.
Płyną kutry do portu,
Połów ledwie się mieści,
Marynarze śpiewają
Morskie opowieści.