Alicja Kaleńska-Klimczak
Jak mama z łóżka spadała – o tym historia cała
Spać ze swym synkiem położyła się mama
„Mamusiu, połóż się ze mną, nie będziesz wtedy sama.”
Zachęcał ją synek i namawiał słodziutko,
Szepcząc mamie do uszka swą prośbę cichutko
Mama się położyła i kołysankę śpiewa,
Trochę jej nie wygodnie, a synek już ziewa.
Mama zaraz spadnie, więc ręką się podpiera,
Ale łóżko jest za małe i ją w nogę uwiera.
Pół mamy wisi z boku, a pół na ramie zawieszone,
Próbuje się więc odwrócić na wygodniejszą stronę,
Za mały materac jęknął głośno przeciążony,
Obudził się synek, jeszcze za mało uśpiony.
„Mamusiu, czy Ty nie spadasz? Czemu mi łokieć do oka wkładasz?”
Mama łokieć zabrała i buziaka synkowi na dobranoc dała
Kołysankę od początku śpiewa, a synek zasypia i ziewa
Łokieć podpórką dobrą był, lecz synka w oko pił.
Mama cicho pozycję zmieniła i synka niechcący obudziła.
„Mamusiu wiercisz się i tym wierceniem budzisz mnie.”
Mama kołysankę od nowa śpiewa, a synek znowu ziewa.
Wtedy mama inaczej się ułożyła i nogą niechcący krzesło trąciła.
To krzesło huku sporego narobiło i gitarę o siebie opartą potrąciło,
Ta się zwalając o piłkę zahaczyła, która to na butelkę się potoczyła
Butelka z wodą się przewróciła i synkowi na nos prysznic zrobiła.
Synek wrzasku narobił na pół okolicy, aż się zbiegli sąsiedzi z ulicy.
„Powódź, pożar, złodzieje, na nos woda mi się leje!”
I od tego czasu, mama z synkiem już nie spała.
I ani bok, ani noga, ani głowa, jej już nie bolała.
Synek za to lepiej spał i świetnie się z tym miał.
Warszawa, 27 marca 2008