Mariusz Jeleń
Osada Dobroć
Za horyzontem w odległej krainie,
życie w miasteczku leniwie płynie.
Jedyną parę butów tam mają,
którą się dzielą i w niej chadzają.
Tydzień dni siedem zawsze posiada,
Codzień ktoś inny buty te wkłada.
Wójt w poniedziałek nosi dzień cały,
aby w urzędzie wygląd miał dbały.
We wtorek od rana tak się nadarza,
że buty zdobią nogi piekarza.
Środazazwyczaj dzień to targowy,
więc kowal w trepach kuje podkowy.
W czwartek obuwie rzeźnik zakłada,
bo pozwolenie na to posiada.
Piątek nie świątek dla butów nie bal,
to też wśród sosenhasa w nich drwal.
Listonosz w mieście pocztę roznosi,
a więc w sobotę o buty prosi.
Potem pod wieczór oddaje je żonie,
by mogła w butach wyglądać modnie.
A gdy w niedzielę pieją koguty,
proboszcz przywdziewa bezcenny buty.
Później panowie, dzieci i panie,
widzą jak ksiądz w nich głosi kazanie.
Przed końcem roku szewc buty bada,
czy tam choroba butów nie zjada.
Sprawdza czy w butach nic się nie psuje
w razie potrzeby i zreperuje.
Załata dziury, wyczyści je szewc,
aby od rana, ktoś znów mógł w nichbiec.
To najcenniejsza rzecz tej osady,
ale nie noszą jej od parady.
Kiedyś do miasta wędrowiec przybył.
Bosy, ubogi w łachmanach człek był.
Całe miasteczko przybiegło na targ,
aby zobaczyć co człek ów jest wart.
A był to obraz nędzy, rozpaczy,
to też jedzeniem wójt go uraczył.
Na nogach wędrowiec czerwoną miał krew,
to teżw mieszkańcach ludzki wstał zew.
Rada miasteczka dekret wydała,
żeby osada buty mu dała.
Wkrótce buciory przywdział włóczęga
i w dalszą drogę poszedł łazęga.
Mieszkańcy grodu co buty oddali,
od tamtej pory boso biegali.
Choćby ze świecą szukać po świecie,
to tej osady nie odnajdziecie.
No i tu mores nam się wyrywa,
który wśród wierszy bajki się skrywa.
Jeśli nic nie masz podziel swe serce,
kiedy ktoś w większej jest poniewierce
i nie oczekuj na ziemi lub w niebie,
zapłaty za to, że dałeś w potrzebie.