Mariusz Jeleń
Burak
Na wiejskim polu, po czubek głowy,
stoi w nawozie burak cukrowy.
Pośród zapachu placka krowiego,
ogląda z biura turystycznego
folder, ulotki i zdjęcie twarzy
modela, co leży na rajskiej plaży.
I myśli burak, myśli wytrwale,
jak tu wyjechać nad morskie fale.
Wyjedzie jutro, lub za dni parę,
nad te odległe cudowne kraje.
W morzu obmyje brunatną skórę,
a w saunie zrobi suchą torturę.
Wstanie o świcie, pójdzie na stację
i zrobi sobie Rzymskie wakacje.
Kiedy wysuszy zgrubiałe pory,
wróci w rodzinne, znane ugory.
Krótko, przed świtem, kombajn rolniczy
stanął na polu, a silnik mu mruczy:
Ryk tyk tyk, ryk tyk tyk, ryk tyk tyk tyk.
Nagle w silniku, pojawił się zgrzyt.
I ruszył ten kolos, uderzył ten byk
w te pole, na którym burak miał byt….
Po chwili burak na wozie z końmi,
jechał przez łąki do wiejskiej sortowni.
A tam w sortowni, buraka ważą,
mierzą i kwitek za niego dadzą.
Będzie i kąpiel z wód dozownika,
a także sauna lecz z parownika.
W końcu komputer ogłasza wyrok:
- z buraka zostanie cukier i sok.
A później otrzyma kod kreskowy
oraz drogowy list przewozowy.
Taki to koniec spotkał buraka,
który chciał jechać na kraniec świata.
Na pierwszy rzut oka w bajce jest zło,
lecz ta historia i drugie ma dno.
Wczoraj był jeszcze burak cukrowy,
a dzisiaj cukier jest kryształowy
i leżakuje gdzieś w cukierniczce
w małej kafejce w rzymskiej uliczce.