Anna Gratkowska
Mól książkowy
Pewien mól mieszkania szukał.
W różne miejsca stukał, pukał.
- Chętnie sobie znajdę lokum
W jakimś domku albo w bloku.
Wnet spakował swe manatki
Wyniósł się do górskiej chatki.
- Widok stąd mam znakomity!
Widzę wszystkie piękne szczyty!
Szybko jednak zmienił zdanie:
- Ja tu dłużej nie zostanę!
Tutaj wszędzie jest pod górę!
A ja nie chcę być piechurem!
Zatem przeniósł się ze stoku
Do mieszkania w dużym bloku.
Już nie płakał nad swym losem,
Wszak miał windę... tuż pod nosem!
Lecz po czasie znalazł wady:
- Mieszkać tutaj nie dam rady!
Z każdej strony słychać mole!
A ja jednak spokój wolę!
Więc się wyniósł. Na łódź szwagra,
Bo miejscówka całkiem ładna.
- Tu mam wreszcie spokój, ciszę...
I jak cudnie mnie kołysze!
Po tygodniu zmienił zdanie
- W kółko, ciągle kołysanie!
Ileż można? Ja nie mogę!
Przez to morską mam chorobę!
Wyszedł cały roztrzęsiony
- Jestem wielce zasmucony!
Niespełnione me marzenie!
Gdzie zapuszczę swe korzenie...?
Nagle patrzy... Biblioteka.
Myśli, myśli... Eureka!
- Wezmę wszystkie swoje grajki,
No i wejdę - między bajki!
Tak zamieszkał w bibliotece.
Znalazł swoje miejsce w świecie,
Gdzie szczęśliwy jest i zdrowy.
Taki to jest mól książkowy!