Anna Gościniak
Pan hipopotam
Pan hipopotam łódką chce popływać.
Malowniczą okolicę, wiosłując, podziwiać.
A zdumiony bóbr duże zwierzę obserwuje:
- Porzuć pan ten pomysł - hipcia przekonuje.
Z troską go ostrzega - Niech się pan powstrzyma!
Pan jesteś za ciężki, łódka nie wytrzyma.
Te łódki są lekkie, na wagę piórkową.
Hipopotamy pływać w nich nie mogą.
To fatalny pomysł, niech pan nie próbuje,
Bo pan pójdzie na dno, no i pożałuje.
Ale hipopotam nie podziela tej obawy,
Nie straci okazji do świetnej zabawy.
- Nie martw się o mnie, drogi bobrze,
Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze.
I zdążę popływać zanim zjem obiadek,
Lecz założę kapok na wszelki wypadek.
Kapok więc dostaje, założyć próbuje,
Ale jest za mały, na hipcia nie pasuje.
- To może kółeczko, takie ratunkowe?
No i to kółeczko założę na głowę.
Tak się mocowali, aż się zasapali
I z trudem kółeczko na głowę ubrali.
Żaba z uśmiechem hipciowi się przygląda,
Bo hipcio z kółeczkiem zabawnie wygląda.
Teraz już nic złego zdarzyć się nie może.
Idzie więc hipcio pływać po jeziorze.
Ledwo wszedł na łódkę, ta chwieje się i trzeszczy,
No i idzie na dno, a nasz hipcio wrzeszczy!
Dobrze, że kółeczko miał na swojej głowie,
Lecz najadł się strachu, niech wam sam opowie...