Paweł Gołuch
Niegrzeczne klocki
Może nie wszyscy mi uwierzycie,
Że klocki trochę niegrzeczne mam,
Które potrafią żyć własnym życiem.
Jak to wygląda? Opowiem Wam!
Klockami bawię się na dywanie,
Bo o to proszą rodzice mnie.
Lecz kiedy tylko nie patrzę na nie,
Klocki po domu rozchodzą się.
Czasem wystarczy i pół godziny,
Czasem potrzebne są dwie lub trzy,
Aby, zupełnie bez mojej winy,
Klocki z dywanu uciekły mi.
Kilka zazwyczaj wchodzi pod łóżko
I w chowanego chce ze mną grać,
Kilka pod kołdrą i pod poduszką
Leży gotowych do pójścia spać.
Jedne pod biurkiem szukają cienia,
Inne na biurka wyłażą blat.
Zupełnie głuche na ostrzeżenia,
Chociaż niejeden już z biurka spadł.
Ciemność pod szafą ich nie przeraża,
Potrafią świetnie blokować drzwi,
Za kaloryfer wpaść im się zdarza,
Gdzie mogą siedzieć przez wiele dni.
Czasem się klocki znajdą w łazience –
Proszę nie pytać mnie jak i skąd.
Może tam chodzą, żeby myć ręce.
Choć... klocki raczej nie mają rąk.
Leżą w salonie, w kuchni, na schodach,
Czasem aż trudno na górę wejść,
Nawet w ogrodzie gdy jest pogoda,
I jeszcze w setkach przeróżnych miejsc.
I tylko nie wiem, czy moją mamę
Zdołam przekonać któregoś dnia,
Że klocki robią bałagan same.
By uwierzyła, że TO NIE JA!