Marek Dąbrowski
Mruczek
Miała raz babcia kocura – Mruczka,
Zmyśliła taki prezent dla wnuczka.
Kocur nie mały, choć zawadiaka,
Co noc z balkonu dawał drapaka.
Bo myślał Mruczek – nie uda się sztuczka,
Kiedy już trafię na ręce do wnuczka.
Tak noc w noc kocur: „hyc” w trawę.
Miał przy tym zawsze niezłą zabawę.
Nikt go nie słyszał, nie widział jego,
Chyba, że biegłby po białym śniegu.
Czarny był kocur niczym czarna smoła.
Nigdy nie słuchał, gdy ktoś go wołał.
Nocne wojaże kończył nad ranem,
W trwodze wracając przed przyszłym panem.
Z nocnych eskapad przynosił myszki.
Babci od tego skręcało kiszki,
Bowiem bidulka nic nie wiedziała,
Że jej kot Mruczek po nocach szalał.
Bo, jak to babcia, od lat bez mała,
Kiedy zmierzchało, ona już spała.
Bawił się tak babci kosztem Mruczek,
Aż wnet się zjawił kochany wnuczek.
Babcia radosna w uśmiechach cała,
Prezent gotowy wnuczkowi dała.
I tu się kończą kota przygody,
Bowiem wnuk mieszkał pośrodku wody.
Wiedział też on, że kot w nocy bryka
I na noc wszystkie okna zamykał.