Marek Dąbrowski
Łaciata
Kiedyś zdobiła ją krata.
Teraz cała jest łaciata.
Teraz trawę sobie żuje
I po łące smętnie snuje.
Lecz gdy w kratkę cała była,
Ciągle psikusy mnożyła.
Tak się bawiąc, pewnym razem
Zachwyciła się obrazem.
Obraz wisiał w izbie chłopa.
Kupując go z długi popadł.
Krowa zamiast patrzeć weń,
Przeciągnęła obraz w sień
I na niego naskoczyła,
Bo w nim wodę zobaczyła.
Innym razem, w polu będąc,
Wymuczała: - Jestem wielbłąd!
I od zmierzchu aż po ranek
Czekała na karawanę.
Później, gdy stała przy torach
Okrzyczała semafora.
Zamuczała: - Nie chcę iść!
Póki mi tu nie dasz pić!
Ależ miała tam opory,
Gdy ją chłop brał do obory.
Takich cyrków i wybryków
Dała chłopu, wciąż, bez liku.
Radę dałem chłopu na to:
- Idź, zamaluj kratkę łatą!