Marek Dąbrowski
Kosa
Kosa, co kamieni unikała
Nad swym losem głośno łkała:
- nikt mnie w kraju już nie lubi
Chyba, że ktoś się pogubi,
A ja jestem taka zgrabna,
Ostra może, lecz powabna.
Zrozumiałe, że kamienie
Mają do mnie swe niechcenie!
Bowiem, kiedy się zderzymy
Iskry nie chcąc, a krzesimy,
A ja po tym poszczerbiona.
Kamień za to w polu kona.
Ułamany, obłupany
Ostrzem moim pokalany.
Ludzie mechanizmy mając,
Kosę z sierpem odstawiając
Czynią mi tym wielki smutek,
Prawie jak kopnięcie butem.
Smutno lecz się nie obrażę,
Bo ja z końcem się kojarzę...