Zofia Bronikowska

Wiatr

Wiatr
sypnął słońcu w oczy
pełną garścią prochu
i galopem wierzgnął
przez zdumione
pole –
a później wpadł do sadu
na drzewa okrakiem
i rozpoczął
najdziksze harce i swawole.
Życzliwa chmura
sposępniała z żalu
kładzie słońcu bandaże
na zbolałe oczy –
i chłosta błyskawicą
uniesiona gniewem
figle wiatru błazeńskie
i nazbyt zuchwałe.
Wtenczas
sfrunął z gałęzi,
parsknął – i odleciał
kołujący – szumiący
jak olbrzymi ptak
i nagle się uciszył
mocno wylękniony –
i pod okapem dachu
zaczajony
siadł.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt