Wiesława Tomczyk

Wiatrak

Kiedyś żył Feliks Wójt. To był pradziad mój.
Miał wiatrak drewniany. Dziś... byłby twój.
Śmigła wiatrak cztery ruchome jak rowery,
na sworzniach się opierały. Pracę umożliwiały.

Chłop ziarno w kosze sypał, wiatrak rytm chwytał;
spadało na kamienie, na zgniecenie, na zmielenie.
Wierzchni kamień, karbowany przylegał do spodniej
ściany. Trwała w bezruchu, postękując: uhu...hu...u

Ze zmielonego ziarna sypała się mąka, jagła i wysiwki
do zakwasu, otręby do wypasu trzody i kobyły Siwki.
Na przednówku, Dziad wspomagał , jak Bóg każe.
Kwarty mąki, krup nie szczędził. Inni nie czuli nędzy.

Tylko kamień na kamieniu, przypomni o istnieniu
wiatraka. Ślady. Przetak zapomniany, worki zgrzebne,
dziś nikomu niepotrzebne....Czasem mi się przyśni,
że wiatraczne - rustykalne - słyszę pieśni.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt