Hanna Niewiadomska

Bałwanek

Stał raz przy płocie bałwan śniegowy,
Na głowie garnek miał kolorowy,
Stał tak i marzył, by iść na lody,
Ale spotykał ciągle przeszkody.

Bo w poniedziałek strasznie padało,
We wtorek za to okropnie wiało,
W środę i w czwartek szukał guzików,
W piątek zaplątał się w pięć szalików.

W sobotę droga była zbyt śliska,
Za to w niedzielę zapał odzyskał
I poszedł sobie bałwan śniegowy
Do cukierenki na duże lody.

Cukiernik pyta pana bałwana:
–Jakie dziś lody przynieść dla pana?
Czy owocowe, czy kokosowe?
–Ja bardzo proszę czekoladowe!

Je bałwan lody, brodę ociera,
A czekolada kolor mu zmienia.
Bałwan się robi ciemnobrązowy,
Jak afrykański posąg ludowy.

Co to za bałwan?! Pierwszy raz widzę!
Zabrać mu miotłę, a podać dzidę!
Niechaj mu bębnią w nocy tam-tamy,
A małpka zrywa z palmy banany.

-Nasz afrykański panie bałwanie,
Może do lata pan tu zostanie?
Będzie pan sobie leżał na plaży,
O ciepłych krajach będzie pan marzył.

–Ależ nie mogę, bałwan śniegowy,
(nieważne biały czy kolorowy)
Jest całe życie na mróz gotowy,
A nie na upał plaż równikowych.

dwa bałwany

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt