Hanna Niewiadomska

Bąk

Przyleciał znad mazurskich łąk,
Tłuściutki, okrąglutki bąk.
Miękki, pluszowy miał kubraczek,
A na nim żółto-czarny szlaczek.

Przyfrunął w lipcu na dni parę,
By jak bąk... opić się nektarem.
Wystraszył nawet stado owiec,
Gdy tak przeleciał jak bombowiec.

Na kwiatku zoczył małą pszczółkę,
Która zbierała nektar czułkiem.
Podciągnął swoje czarne gatki
I rzekł: – Lecimy nad bławatki?

No proszę, razem polatajmy,
I pyłków trochę pozjadajmy.
A kiedy już się posilimy,
To na słoneczku poleżymy.

Pszczółka przerwała swoją pracę:
– Uciekaj! Bo cierpliwość stracę!
Ty nic, a nic się nie wysilasz!
Ty całe życie bąki zbijasz!

Stanowczo powiedziała: – Nie!
Nie będę latać byle gdzie!
Ja muszę cały czas pracować,
By miód na zimę w plastry schować.

I cóż miał zrobić bączek złoty?
On niezwyczajny był roboty.
Nie mógł też zostać ula królem,
Bo to królowa rządzi ulem.

– Muszę odfrunąć – bąknął bąk –
Nie będę pracą brudził rąk.
Wzniósł się wysoko, hen do góry,
Aby powrócić na Mazury.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt