Mariusz Jeleń

Kura domowa

Tuż za miasteczkiem, przy polnej drodze,
mieszkały kury w wiejskiej zagrodzie.
Wciąż tylko jadły, jadły i tyły,
już w własnych piórach się nie mieściły.
Nawet dziwiły się w chlewie świnie,
że kury mają ciała jak dynie.
A kury pełne zjadały miski,
twierdząc, że z głodu grają im kiszki.

Pośród tuzina, tłustego ptactwa,
mieszkała kura z chudszego bractwa.
Drób okoliczny z niej się naśmiewał
i złośliwie chudzielcem przezywał.
Mówiły kury kaczej sąsiadce:
- Chudzielec nie jest po kurzej matce,
gdyż takie kości okryte skórą,
jedynie biedy mogą być córą.
Odpowiadała kura szczuplejsza:
- Przecież ja jestem od was zgrabniejsza.
Zażywam ruchu, sporty uprawiam
i przy jedzeniu się nie objadam.
Wy drogie panie tylko tyjecie
i w tym obżarstwie sobie żyjecie.
Tusza, otyłość i korpulencja,
to jest waszego życia esencja.

Aż pewnej nocy - zimą to będzie,
gdy kury spały smacznie na grzędzie,
lis się pojawił w tymże kurniku.
Kury wyłapał - cicho bez krzyku.
Oszczędził tylko kurę niejadka
mówiąc: – Z tych kości to żadna gratka.
W pogońza lisem psy gończe ruszyły,
lecz w zagajniku trop utraciły.

W norzelisiaka, gdzie staławieża,
rudzielec kurom wyrywał pierza.
Potem gotował ptactwo z mozołem,
aż pozostały tłustym rosołem.
I gdy już wszystko było gotowe,
stały tak wielkie porcje drobiowe,
że przyszła cała rodzina lisia
i zaproszono - sąsiada misia.
Uczta ta trwała długie miesiące,
kości rzucając po całej łące.
Potem po lesie opowiadano,
jaki posiłek z grubasów miano.
A ta kruszyna, która przeżyła,
przez długie lata w zdrowiu seżyła.
Bo gdy się w życiu trochę popości,
to można dożyć i późnej starości.

© WierszykiDlaDzieci.pl | Kontakt