Michał Jankowiak
Komar
Fryga komar po pokoju,
Bzyczy głośno, że aż strach,
Dzieci spały tu w spokoju,
Nagle; ugryzł Zosię, trach!!!
Warkotania nie ma końca,
Kąsi dziko cios z za ciosem,
Bitwa; trwa do wschodu słońca,
Komar śmieje się pod nosem.
Tata przestał wreszcie chrapać,
Mama wstała z łóżka też,
Każdy chce komara złapać,
W końcu; to maleńki zwierz...
Kopruch całą noc piłował,
Nie pozwolił spać nikomu,
Wreszcie; się za szafą schował
I przez okno nawiał z domu.